O mnie Lista
maratonów
Siedem
kontynentów
Marathon
Majors
Stolice
europejskie
Galerie
i relacje
Robert Celiński - relacje z maratonów Robert Celiński - moje maratony

2022-04-18, Bielsko-Biała (Polska)


Maraton w Beskidzie Małym
na 42 lata i 195 dni

Relacja Roberta z jego maratonu nr 107

Czas

Miejsce

%

6:07:31

1 /
1

-


18 kwietnia 2022 był dla mnie wyjątkową datą, bo tego dnia kończyłem 42 lata i 195 dni. Niebiegającemu laikowi niewiele mówią te liczby, więc spieszę (biegnę) z wyjaśnieniem, że dystans maratonu to dokładnie 42 km i 195 m, czyli dla mnie liczba-symbol. W tym wyjątkowym dniu nie miałem innego wyjścia, jak przebiec maraton, oczywiście po górach :-)

Jeżeli ktoś kogoś interesują te zapytania SQL, to proszę:
select to_char(to_date(to_char(1979+42)||'-10-05','YYYY-MM-DD')+195,'DD-MON-YYYY') from dual;
select to_char(add_months(to_date('1979-10-05','YYYY-MM-DD'),42*12)+195,'DD-MON-YYYY') from dual;

Wyznaczyłem sobie znaną mi dobrze trasę w Beskidzie Małym, dookoła doliny Soły, podzieloną na trzy dość podobne tercje, składające się kolejno ze: stromego podejścia, biegu po grzbiecie z mniejszymi przewyższeniami i stromego zbiegu. Na tej trasie w styczniu 2017 roku przebiegłem z żoną i znajomymi mój setny maraton. Wtedy warunki były ekstremalne - mróz minus 20 stopni i masa dziewiczego śniegu, który musieliśmy przecierać. Nabiegaliśmy wtedy czas 6 godzin i 12 minus - to był mój najwolniejszy maraton w życiu. Dystans wyszedł wtedy nieco krótszy (około 41 km), ale w górach mam tolerancję pod tym względem +/-7% - dystans w tych widełkach oznacza górski maraton. Teraz planowałem biec w przeciwnym kierunku niż wtedy, na nieco zmodyfikowanej trasie z domu, dystans miał wynieść przynajmniej 42195 m i chciałem nieco poprawić ten mój życiowy anty-rekord (pobiec poniżej 6:12).

Trasa miała następujący przebieg: rynek w Lipniku (400 m) od mojego domu -> Gaiki -> Kopce -> Groniczki -> Przełęcz u Panienki -> Hrobacza Łąka -> zapora w Porąbce -> Góra Żar -> Kiczera -> Przełęcz Isepnicka -> Przełęcz Cisowa -> Jaworzyna -> Kościelec -> zapora w Tresnej -> Czernichów -> Czupel -> Magurka Wilkowicka. Z Magurki miałem zbiec do domu przez Przełęcz Przegibek, trawersując masyw Gaików, lub zbiec do Straconki, gdzie meta wypadała na Bulwarach Straceńskich. Ostatecznie zrealizowałem ten drugi plan finiszu.


Ślad trasy na portalu RunCalc

Maraton zacząłem na rynku w Lipniku o świcie, kilka minut przed wschodem słońca. Widok zachodzącego księżyca zachęcił mnie do tego, żeby do gór dobiec ulicą Polną i zatrzymać się w punkcie widokowym, by sfotografować pierwszy masyw górski na trasie (kolejno od prawej: Gaiki, Kopce, Groniczki, Hrobacza Łąka) oraz ten piękny księżyc, zachodzący nad Beskidem Śląskim.

Z ulicy Polnej skręciłem w stronę gospodarstwa z alpakami, minąłem 2 tutejsze jeziorka i zacząłem wdrapywać się niebieskim szlakiem w stronę Źródła Pysznego. Tam napełniłem bidon wodą i wspiąłem się północną ścianą Gaików (The North Face of Gaiki), by wkrótce zdobyć szczyt. W 2022 roku mam cel, by na Gaiki wejść 100 razy i jestem na dobrej drodze, bo to było moje 45 wejście, a do połowy roku jeszcze daleko.

Od Gaików trzymałem się czerwonego Małego Szlaku Beskidzkiego, który miałem zostawić dopiero na Przełęczy Cisowej, mniej więcej w połowie trasy. Przyjemnie biegło mi się granią przez Kopce i Groniczki. Na Przełęczy u Panienki zrobiłem zdjęcie panoramy i wspiąłem się Hrobaczą Łąkę.

Na końcu zbiegu do Porąbki chciałem sobie skrócić trasę, ale niestety nie znalazłem ku temu dogodnego miejsca. Droga 948 Kobiernice - Żywiec przechodzi obecnie remont. Przebiegłem przez zaporę w Porąbce i rozpocząłem wspinaczkę na Żar.

Wyciągnąłem kanapkę i zjadłem ją w ciekawych okolicznościach przyrody - przy padającym śniegu. Chmury przechodziły nad Żarem, czasem prószyło mocniej i niewiele było widać.

Z Kiczery widać ładną panoramę i można popatrzeć z góry na zbiornik elektrowni na Żarze. Niestety, nie dzisiaj :-( Tablica z opisem szczytów była pokryta śniegiem, więc musiałem ją wyczyścić do zdjęcia.

Z Kiczery zbiegłem na Przełęcz Isepnicką, a potem dobiegłem do Przełęczy Cisowej między Cisową Grapą i Wielkim Cisownikiem. Tam zostawiłem czerwony Mały Szlak Beskidzki i pobiegłem skrótem pod szczytem Maleckie, by złączyć się z niebieskim szlakiem. Przez Jaworzynę i Kościelec zbiegłem do zapory w Tresnej, po drodze nabierając wody w strumieniu.

Liczyłem na to, że w Czernichowie znajdę jakiś otwarty sklep, bo miałem smaka na colę i snickersa. Niestety był to Wielki Poniedziałek i Żabkę w okolicach ulicy 11 Listopada otwierali dopiero o godzinie 10:00, a była 9:37 - byłem o 23 minuty za wcześnie. Przy okazji wytłumaczyłem to starszemu Ukraińcowi, który podjechał pod sklep i nie miał przy sobie komórki ani zegarka. On pewnie mógł zaczekać, ja nie miałem czasu i ruszyłem na Czupel.

Szedłem powoli, ale konsekwentnie do przodu. Zaczerpnąłem wody w źródełku pod Rogaczem. Do najwyższego punktu na trasie (Czupel jest najwyższym szczytem Beskidu Małego) dotarłem po przeszło godzinie wspinaczki. Zbiegłem na przełęcz i pokonałem niewielkie wzniesienie na Polanę Spalone. Stamtąd na Magurkę prowadzi raczej płaska droga, ale ja doszukiwałem się w niej górek i jednocześnie wymówek, aby przejść do marszu. Zadzwoniłem do Ani, czy nie wzięłaby Amelki i podjechała do Ciachomanii w Straconce, gdzie mógłbym skończyć bieg około godziny 12:00. Ostatecznie tak się umówiliśmy. W schronisku na Magurce kupiłem snickersa i wodę, posiedziałem chwilę, po czym zacząłem zbiegać żółtym szlakiem do Straconki.

Na zbiegu do Straconki spotkałem Mateusza Dzieżoka, z którym kiedyś wspólnie z Anią i Krzyśkiem Dołęgowskim przebiegliśmy towarzyski maraton z Milówki przez Beskid Śląski do Bielska-Białej (do Milówki dojechaliśmy wtedy pociągiem). Wymieniliśmy parę zdań, po czym pobiegłem dalej, bo spieszyłem się, by poprawić czas z mojego setnego maratonu (6:12). Końcówkę biegło mi się dobrze - bliskość mety mnie uskrzydlała. Zbliżałem się do Ciachomanii i widziałem, że do dystansu 42195 m może mi trochę zabraknąć, więc końcówkę pobiegłem ulicą Jeździecką przy Karczmie Harnaś, obiegłem, po czym zawróciłem przez most. Kiedy zakończyłem bieg pod drzwiami Ciachomanii, zegarek pokazał dystans 42290 m, a RunCalc dokładnie 42200 - idealnie! :-) Przewyższenia wyniosły około +/- 2200 m. Ten dystans pokonałem w czasie 6:07:31, czyli zgodnie z założeniami.

W Ciachomanii poszedłem do toalety, by trochę się ogarnąć, a potem zamówiłem sobie cappuccino i ciasto. Zdąłem się nacieszyć tymi słodkościami, a potem dojechały moje dziewczyny i razem poszliśmy na spacer po bulwarach, a zakończyliśmy go wizytą w Ciachomanii.

Byłem bardzo zadowolony, że udało mi się zrealizować mój plan przebiegnięcia górskiego maratonu w dniu ukończenia 42 lat i 195 dni. Nie byłem przygotowany na tak duży wysiłek, bo ostatnio moje przebiegi tygodniowe wynosiły 40-50 km, ale mimo wszystko bez problemu dałem radę i będę miał bardzo miłe wspomnienia z tego dnia :-)

Wszystkie relacje Byledobiec Anin

Lista maratonów Roberta

Powrót


(c) 2010 - 2023 Byledobiec Anin